Kiedy się ocknął, słyszał tylko niewyraźne głosy. Był pewny, że dochodzą z
drugiego pomieszczenia. Siedział na krześle, a jego ręce były skrępowane na
plecach. Powoli otworzył oczy. Obraz wyostrzył się i jego oczom ukazała się
Nicole. Nachylała się w jego stronę, zaciskając usta. Jej twarz była spokojna, choć
widać było, że coś ją gryzie.
- Hej – powiedział zachrypniętym głosem.
- W porządku?
- Jak najlepszym. Uwielbiam, kiedy braciszek masakruje mi facjatę, a potem
wiąże – odpowiedział, unosząc brwi do góry.
- Tak. Nic ci nie jest – odparła i poklepała go po policzku. Następnie
wyprostowała się, a jej wzrok powędrował gdzieś nad jego głową.
Sam rozejrzał
się i od razu odgadł gdzie się znajduje. Salon Bobby’ego był taki, jak zawsze –
zagracony papierami i książkami, z niewielką ilością kurzu, który wirował w
promieniach słońca, które wpadały przez duże okna.
- Mogę się założyć, że pomogłaś mu mnie przetransportować – odezwał się po
chwili ciszy, jaka nastała.
- Uparł się – rzuciła szybko, nie patrząc na niego.
W pewnym momencie Sam
usłyszał kroki. Trzy osoby wchodziły do pokoju. Nie miał jak się odwrócić, ale
doskonale wiedział, kto to jest.
- W dalszym ciągu nie popieram twoich metod, Dean- powiedział Bobby.
Spojrzał na młodszego Winchestera. Skinął mu głową.
-Ciekawe, co ty byś zrobił na moim miejscu – skwitował Dean, obchodząc
krzesło.
Zatrzymał się obok Nicole i również utkwił wzrok w swoim bracie.
Kolejną osobą, która pojawiła się w zasięgu wzroku Sama był Castiel. Stał z
założonymi rękami i bacznie go obserwował.
- Odpuśćmy sobie ten cyrk – rzucił Sam, zerkając po kolei na każdego.
- Chcę wiedzieć, dlaczego nie powiedziałeś mi prawdy – odparł Dean,
opierając dłonie na oparciach krzesła i nachylając się w stronę brata.
- Nie zrozumiał byś.
- Och, oczywiście – wydusił z sarkazmem Dean.
- Odkąd wyszedłem z klatki jestem lepszym łowcą, bo… Nic nie czuję. Nic
mnie nie obchodzi, więc potrafię całkowicie skupić się na robocie. I wiesz, co?
Jestem w tym dobry. Nie muszę spać, więc spokojnie mogę pracować dwadzieścia
cztery godziny na dobę. Żadne sumienie nie zakłóca mi pracy, żadne moralne
odruchy…
- Nie sypiasz? Nic nie czujesz? – powiedział Dean i odwrócił się do Nicole.
– I ty niczego nie zauważyłaś?
- Nie miałam pojęcia. Wiedziałam, że się zmienił, ale… Kto po czymś takim
by się nie zmienił.
- Mogłeś cokolwiek powiedzieć – odparł Dean, kręcąc głową. – Cokolwiek. –
Młodszy Winchester pokiwał głową.
- Sam. – Wszystkie oczy zwróciły się w kierunku anioła, który w milczeniu
przysłuchiwał się tej wymianie zdań. – Będę musiał sprawdzić twoją duszę.
- Moją duszę?
- Myślę, że to wszystko, co się z tobą dzieje może mieć z nią związek –
ciągnął swoje Castiel.
- Masz na myśli, to, co zrobiłeś Zachowi? – wypaliła Nicole. Cass kiwnął
głową.
– To ja nie wiem, czy chcę to oglądać. – Zerknęła na zaciętą twarz Sama.
Wziął głęboki oddech i znowu odezwał się.
- Zrób to.
Nicole zamknęła oczy. Nie chciała tego widzieć. Z chęcią zatkałaby
też sobie czymś uszy, by nie słyszeć tego, co się zaraz stanie. Anioł podszedł
do młodszego z braci i nachylił się w jego stronę. Jedną ręką przetrzymał go za
ramię, a drugą wyciągnął przed siebie. Skupił się i powoli zbliżył dłoń do
klatki piersiowej Sama. Kiedy tylko dłoń przeniknęła przez jego ciało, rozległ
się krzyk. Trwał on tylko kilka sekund, ale kiedy było już po wszystkim, nadal
rozbrzmiewał w uszach pozostałym obserwatorom.
- I co?- zapytał Dean.
Castiel powoli odwrócił się w stronę starszego z
braci, zasłaniając jednocześnie dyszącego Sama.
- On nie ma duszy – powiedział anioł, a w jego głosie słychać było nutkę
zdziwienia.
- Jak to nie ma duszy? – odezwał się Bobby, który był zaskoczony tym, co
zobaczył i usłyszał. Castiel przez chwilę coś analizował, a następnie podniósł
głowę i spojrzał na pozostałych.
- Co się dzieje Cass? – zapytała Nicole.
- Myślę, że jego dusza mogła zostać w klatce. Ten kto wskrzesił Sama i
Nicole najwyraźniej nie zrobił tego zbyt dobrze. Ciało i dusza zostały
rozdzielone. To jest przyczyną tego, co się z nim dzieje.
- Nawet nie wiedziałem, że coś takiego jest możliwe – wydusił z siebie
Dean.
- Czasami się zdarza.
- Czasami – prychnęła pod nosem Nicole. – Jak to naprawić?
- Trzeba znaleźć duszę i wsadzić ją na swoje miejsce – odpowiedział
Castiel.
- I to wszystko? – dopytywał się Bobby.
- Tak.
- Gdzie ją znaleźć? – zapytał Dean.
- Prawdopodobnie została na dole. W klatce. Nie jestem jednak w stanie się
tam dostać.
- Cholera – syknął pod nosem Dean.
- Skoro już wiemy, co jest ze mną nie tak, to może mnie rozwiążecie? – odezwał się Sam, kiedy pozostali przestali zwracać uwagę na jego osobę. Powoli
odwrócili się w jego stronę.
– Jestem dalej Samem tyle, że mam pewien ubytek.
Dajcie spokój możecie mi ufać. – Dean prychnął pod nosem. – Obiecuję żadnych
tajemnic.
Wymienili spojrzenia. W końcu Dean przewrócił oczami i podszedł do
brata. Rozwiązał go, a następnie zmrużył na niego swoje zielone oczy.
- Wiedz, że będę cię miał na oku. I nie gadaj tylko udowodnij, że dalej
możemy ci ufać – powiedział Dean. Sam pokiwał głową, wstając z miejsca.
- Nicole. – Anioł odwrócił się w jej stronę. Reszta poszła jego śladem.
Teraz wszyscy w pokoju wpatrywali się w dziewczynę.
- Co? Mi nic nie jest.
- Muszę sprawdzić i ciebie – ciągnął swoje Castiel. – Tak dla pewności.
- Jasne. Skoro musisz.
Odwróciła się i podeszła do kanapy. Odgarnęła z
niej rozrzucone papiery i usiadła. Cass zbliżył się do niej i wyciągnął rękę.
Dziewczyna zamknęła oczy i zacisnęła usta. W głowie powtarzała sobie: nie
będzie boleć, tylko nie krzycz, nie będzie boleć…
Jednak kiedy tylko dłoń
anioła znalazła się w jej ciele, miała wrażenie, że coś rozrywa ją od środka i
że robi to rozgrzanym do czerwoności niezaostrzonym przedmiotem. Ból był tak
wielki, że promieniował do głowy i palców w nogach. Miała wrażenie, że od tego
pęknie jej czaszka. Swój krzyk słyszała gdzieś z oddali.
I nagle wszystko
ustało. Nicole zaczerpnęła głęboko powietrza i starając się uspokoić oddech,
otworzyła oczy. Czuła, jak drżą jej ręce, a po plecach przechodzi dreszcz.
Castiel zmarszczył czoło i przyglądał się jej z uwagą.
- Co jest Cass? – zapytał Dean, widząc zamyślonego anioła.
- Dziwne – odpowiedział.
- Oj, wyksztuś to z siebie- warknął Bobby. – Coś jest nie tak?
- Spotkałem się z tym tylko kilka razy. Bardzo rzadkie.
- Powiesz w końcu, o co chodzi? – dopytywał się Dean.
- Twoja dusza Nicole – powiedział Castiel – jest popękana.
- Popękana? – wydusiła z siebie. – Czyli, że jak? Że co?
- Widocznie to, co przeżyłaś, miało wielki wpływ na twoją duszę, która
została uszkodzona. Popękana. Jakoś jeszcze się trzyma, ale musisz uważać, by
się nie rozpadła. Wystarczy drobny impuls, niewłaściwe emocje… Tak naprawdę
ciężko stwierdzić, bo zależy to od typu posiadacza duszy. Musisz uważać.
- Bo, co? Stanę się nic nieczującą zołzą, jak Sam? – wypaliła, wskazując
młodszego palcem.
- A no… Wielkie dzięki – prychnął pod nosem młodszy Winchester.
- Całkowite pęknięcie duszy objawia się różnie. Nie wiem, jak to może być u
ciebie.
- Co można z tym zrobić? – zapytał Dean, zerkając co i rusz na Nicole.
- Tak, jak wystarczy impuls do tego by dusza się rozpadła, tak wystarczy
impuls, aby zrosła się na nowo.
- I to tyle? – odezwał się Bobby.
- Tak.
- Ta… Bułka z masłem – westchnął Dean.
- Trzeba złożyć wizytę jeszcze jednej osobie – powiedział Sam, a wszyscy
zwrócili się w jego stronę. – Samuel Campbell został również wskrzeszony i być
może przez tą samą osobę, co my.
-No, ja pierdole – syknęła pod nosem Nicole, zezując na Deana i Bobby’ego.
W dalszym ciągu znajdowali się w salonie, tym razem jednak bez Castiela, który
na chwilę zniknął i obiecał pojawić się z powrotem w ciągu kilku minut. Sam już
otwierał usta, aby coś powiedzieć, ale Dean uciszył go ręką.
- Myślę, że powinnaś tu zostać z Bobby’im – ciągnął swoje Dean.
- Ja się z tym zgadzam – poparł go Singer.
Obaj uważali, że Nicole nie
powinna się narażać, bo skoro nie wiedzą, co może spowodować pęknięcie duszy,
powinna zrezygnować z pracy.
- Ja nie jestem chora – warknęła pod nosem. – Skoro moja dusza po torturach
u tej wiedźmy jakoś się jeszcze trzyma, to wizyta u Campbellów jest, jak milusi
podwieczorek u cioci.
- Jakich torturach? – warknął Bobby, spoglądając to na nią, to na
Winchesterów.
- Cholera, no i się zacznie – powiedziała Nicole. – Dajcie spokój. Nic mi
nie będzie. Nie potrzebuje nianiek. Jestem duża i dam sobie radę. Zawsze
dawałam i teraz nagle ma być inaczej?
- Panna dam sobie radę i wszystko zrobię sama?
- A żebyś wiedział pięknisiu – warknęła pod nosem, pukając starszego
Winchestera palcem w klatkę piersiową.
- Jesteś uparta, jak… - zaczął Bobby.
- Ta jasne. Wiem – rzuciła.
Singer ponownie otwierał usta, ale w tym
momencie w salonie zawiało i w pomieszczeniu zmaterializował się Castiel.
- Możemy ruszać – powiedział spokojnym głosem.
- Dzięki Bogu – jęknęła Nicole.
- Coś mnie ominęło? – zapytał Cass.
- Nie, nie zaczynajcie znowu – odpowiedziała dziewczyna, machając w stronę
Deana i Bobby’ego ręką. Anioł uniósł brwi do góry, a następnie podszedł do
Winchesterów i Nicole. Po chwili wszyscy rozpłynęli się w powietrzu.
Znaleźli się przed budynkiem, który służył Campbellom za ich dom i bazę.
Wokół nich panowała cisza. Furgonetka Christiana i Samuela, stała niedaleko
wejścia. Po tym poznali, że wszyscy są w środku. Bez słowa ruszyli w stronę
wejścia. Sam otworzył zardzewiałe drzwi i cała czwórka weszła do ciemnego
środka.
- To ja! – powiedział głośno Sam.
- Zastanawiałam się, kiedy cię znowu zobaczę przystojniaku. – Usłyszeli
głos Gwen.
Po chwili weszła do środka i uśmiechnęła się do nich. Jej wzrok na
dłużej zatrzymał się na Castielu.
- Nasz przyjaciel – poinformowała ją Nicole.
- Spoko. Wasi przyjaciele są naszymi przyjaciółmi. Wpadliście na chwilę,
czy zdążycie wypić po piwku?
- Musimy zobaczyć się z Samuelem – odpowiedział Dean.
- Jest u siebie. - Gwen wskazała głową ciemny korytarz.
Bez słowa minęli ją
i ruszyli w stronę wskazanego korytarzu. Następnie wspięli się po schodach na
górę i zatrzymali przed obdrapanymi drzwiami. Sam bez pukania wszedł do środka.
- Sam, Dean, Nicole – powiedział na ich widok. – Coś się stało? – zapytał i
tak samo, jak Gwen przyjrzał się uważniej Castielowi. – Jestem trochę zajęty i…
- To pilne – przerwał mu Sam.
- Oczywiście – odparł Campbell. – Co jest?
Szybko zaczęli opowiadać o
tym, co odkryli i o ich podejrzeniach odnośnie jego duszy. Samuel zaciekawił
się duszami i tym, co może się z nimi stać. Fascynował go także Castiel. Jak
się okazało, był to pierwszy anioł, z którym się spotkał.
- Chcecie sprawdzić, czy mam wszystko na swoim miejscu? – zapytał raz
jeszcze.
- Tak.
- Sprawdzajcie – powiedział i odsunął się z krzesłem do tyłu.
Castiel
zatrzymał się na przeciwko niego. Kiedy zaczął badać jego duszę, w pomieszczeniu
słychać było krzyki. W końcu Samuel zmilkł, a pozostali usłyszeli szybkie kroki
na korytarzu. Drzwi z impetem otworzyły się i stanął w nich Christian i Mark z
uniesionymi do góry strzelbami.
- W porządku chłopcy – rzucił Samuel lekko dysząc. Obaj zmierzyli
pozostałych i bez słowa odeszli.
- Cass? – odezwała się Nicole.
- Jego dusza jest cała.
- Dobrze wiedzieć – odpowiedział Campbell. - Czy to wszystko?
- Jasne już wychodzimy –powiedział Sam.
- Będziemy w kontakcie – rzucił Samuel.
Nicole kiwnęła głową i ruszyła za
pozostałymi. Wyszli na ciemny korytarz. Castiel zatrzymał się i spojrzał na
pozostałych.
- Muszę iść. Gdyby coś się działo…
- Damy ci znać – dokończyła za niego Nicole. Anioł uśmiechnął się i
zniknął.
- Jestem ciekawy, czy Bobby coś na ten temat znalazł – odezwał się Dean i
ruszył w stronę schodów. Zatrzymał się przy małym oknie i spojrzał na
zarośnięte podwórko. Dostrzegł Christiana i Marka, którzy rozglądali się
dookoła. Zmrużył oczy.
Campbellowie otworzyli drzwiczki jednego z samochodów, a
następnie zniknęli. Po chwili wrócili, ciągnąc za sobą kogoś, kto miał zakrytą
głowę brudnym workiem. Dean przywołał ręką Sama i Nicole.
- Myślałem, że już skończyli z eksperymentami na kreaturach – powiedział
Sam, marszcząc nos.
- Eksperymentami? – zapytał cicho Dean.
- Samuel je zamyka i tam sprawdza na nich różne bronie i tak dalej –
odpowiedział Sam.
- Nie wydaje się to wam podejrzane? – ciągnął Dean. – Sprawdza na nich
bronie i tak dalej? Niby, po co? Co to daje?
- Może coś ciekawego odkryje – rzuciła Nicole.
- Nie wiem czemu, ale to jest dziwne. Widzieliście by ktokolwiek robił coś
podobnego? Ja bym to sprawdził.
- Dean…- syknął Sam.
- Ty nic nie czujesz i ufasz mu mechanicznie, bo to nasz dziadek. A ty –
zawrócił się do Nicole. – Dziwię się, że ty się tym nie zainteresowałaś.
- Dobra, co chcesz zrobić? – zapytała Nicole dla świętego spokoju.
Wiedziała, że Dean nie popuści.
- Zobaczyć, co się tak naprawdę z tymi kreaturami dzieje –odpowiedział
Dean. – Wiecie gdzie je wywozi?
- Nie.
- To trzeba znaleźć to miejsce.
Sam i Dean siedzieli na suchej ziemi, schowani pomiędzy drzewami. Z tego
miejsca mieli doskonały widok na furgonetkę z niewiadomą kreaturą. Na dworze
zrobiło się granatowo. W końcu obok nich zmaterializowała się Nicole.
- Masz wszystko? – zapytał Sam, biorąc od niej torbę.
- Tak.
- Bobby coś mówił? – zwrócił się do niej Dean.
- Że ja i Sam jesteśmy idiotami, że nas to nie zaciekawiło i że tego
wcześniej nie sprawdziliśmy.
- Widzicie nawet on się ze mną zgadza – odparł zadowolony Dean.
- Dobra, pohamuj się, bo wpadniesz w samo zachwyt – rzuciła Nicole i
rozejrzała się. – Samochód nadal stoi?
- Tak.
- Super. Zrobiliście to, co mieliście zrobić?
- Tak. Nadajnik jest w furgonetce. I ta dziwna kreatura też – odpowiedział
Dean.
- Ciekawe, co tam mają? – rzuciła Nicole.
- Nie wiem, ale wyglądało, że spało – powiedział Sam, wyjmując komputer.
- To teraz musimy czekać – odparła Nicole, siadając obok młodszego
Winchestera.
- Jesteś pewna, że powinnaś z nami iść? – wypalił Dean, a Nicole prychnęła
pod nosem, a następnie zmierzyła go wzrokiem.
- Odpuść sobie i skończ z tym tematem – syknęła, odwracając głowę i
spoglądając w stronę budynku i samochodu. Dean przewrócił oczami. Wiedział, że
nic nie wskóra, bo Nicole należała do osób strasznie upartych.
- Ruszają – powiedział Sam.
Cała trójka wychyliła się, aby lepiej widzieć.
Furgonetka odpaliła i ruszyła w stronę bramy. Szybko zniknęła z ich oczu.
Młodszy Winchester odpalił laptopa i zaczął pospiesznie stukać w klawisze.
- Rany nawet na takim zadupiu jest internet – rzucił Dean. – Technologia
idzie naprzód.
- Ta czerwona kropka to oni – poinformował pozostałych Sam, wskazując na
ekran.
- Zobaczymy, co ukrywasz Samuel – powiedział Dean, nie spuszczając oczu z
poruszającej się kropki.
***
Wiem, nawaliłam. Długo mnie nie było. Nie powiem, ale praca i uczelnia daje mi się ostatnio we znaki, a do tego zauważyłam, że jakoś mam problem z organizacją czasu. Mam nadzieję, że jakoś to się szybko poprawi, bo powoli zaczynam zawalać niektóre rzeczy, a potem nadrabiać je na ostatnią chwilę. Liczę też na to, że więcej aż tak długich przerw na blogu nie będzie. Teraz zabieram się za nadrabianie zaległości u was. Pozdrawiam i do następnego :)
No doczekałam się wreszcie na kolejny rozdział:D Muszę przyznać, że robi się coraz ciekawiej. Ciekawa jestem jak poradzą sobie z popękaną duszą Nicole. Wszyscy wiemy co robił Samuel z tymi kreatura, ale może ty nas jakoś zaskoczyć i wymyślisz coś innego. Czekam z niecierpliwością na następny rozdział.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam;*
Tak długo się zbierałam żeby coś tu dodać. Cieszę się, że "robi się ciekawiej". To się okaże. Mam teraz małe opóźnienie. Tak jak zawsze byłam kilka notek do przodu, tak teraz nie mam nic i będę musiała napisać kolejną część, a jeszcze nie wiem, jak to wszystko ułożyć :D
Usuńłaaaahaha wróciłaś! I to jak. Po pierwsze ciekawi mnie to co Nicole zrobi żeby skleić swoją duszę. I czy w końcu wszystko sie wyda.
OdpowiedzUsuńWybacz ale nie stać mnie na bardziej konstruktywny komentarz. Po prostu czekam na kolejny rozdział
Wróciłam :D Choć tak naprawdę nigdy nie odeszłam, tylko mogę napisać tak, że miałam "obsówę czasową" :D Spoczko :)
UsuńChoć odkąd dowiedziałam się, że piszesz opowiadanie, to nie skomentowałam ci żadnej notki. Byłam cichym czytelnikiem. Jednak obiecałam sobie, że jeśli się zbierzesz i dodasz coś przed świętami, to coś napiszę. Nie będzie to jednak nic odkrywczego, bo przecież doskonale wiesz, co na ten temat sądzę. Opowiadanie jest mega. Podoba mi się. Uwielbiam Deana, Sama i Nicole - nawet jeśli mnie momentami wkurzają, to nawet to mi się podoba, że żadne z nich nie jest chodzącym ideałem. Problem z duszami naprawdę mnie zaciekawił. Ciekawe jak to rozwiniesz. Mam nadzieję, że następna część opowiadania pojawi się na blogu wcześniej :) M.
OdpowiedzUsuńRany M. jestem pod wrażeniem. Serio. Nie spodziewałam się, że kiedykolwiek zobaczę komentarz od ciebie. Jestem mile zaskoczona :) A oni muszą czasami wkurzać - bo w końcu nie ma ludzi idealnych - zresztą sama to napisałaś. Oj, mam taką nadzieję. Postaram się już dzisiaj coś skrobnąć, a jak nie to jutro. A i M. wpadaj do mnie częściej i dawaj znak życia :D
UsuńNo, jak widać ujawniłam się haha. I podoba mi się tu, więc mooooże, jak będziesz grzeczna to będę pisać częściej. M.
UsuńTaka mała uwaga na przyszłość, ja zawsze jestem grzeczna buhahah :D
UsuńSerdecznie zapraszam do siebie na ostatni rozdział I części opowiadania o Alysson Heid i braciach Winchester:)
OdpowiedzUsuńhttp://supernatural--story.blogspot.com/
Pozdrawiam;*
Taaa i to jest normalne… facet, który nie śpi i nic nie szuje. Racja, Sammy jesteś nie tylko lepszym łowcą, ale też człowiekiem… Jak to jest? Sam u mnie zbiera minusy, bo niemal w każdym sezonie odwalił akcje, która nie polepsza jego sytuacji, a Dean u mnie jeszcze nigdy nie miał minusa… no dobra rozkojarzyłam się. Ale trzeba przyznać, że z Cassa to też niezłe ziółko! Dobry jest, żeby wleźć do klatki Lucka i jeszcze potem z niej wyjść… fakt, o czymś zapomniał, ale mimo to jestem pod wrażeniem. Sam to normalnie tak jakby w ogóle miał gdzieś co się dzieje… w zasadzie to prawda. No ja bym mu mimo wszystko nie ufała, musiałabym mieć coś z głową, żeby mu ufać. Raczej nie chciałabym być sprawdzana przez Cassa, to nie jest przyjemne brr Noo i to było niezłe :D popękana dusza, świetny pomysł! Aaaale ona to pewnie na Deana zwali -,- Rodzinka Samuela doprowadza mnie do szału! A ten Christian to już w ogóle, jakby mogła to bym go patelnią zdzieliła po łbie ;) Dean ma racje, to podejrzane i Niki powinna była to zauważyć. Dean mnie czasem rozwala z tą technologią ;)
OdpowiedzUsuńFaith/Kathy :D
Ta Sam i ta jego "jestem super i w ogóle, bo nie mam duszy". A mi się wydaje, że Dean złapał u mnie kilka minusów, ale nie pamiętam dokładnie w jakim momencie. Może bym musiała odświeżyć sobie pamięć i zacząć oglądać SPN od nowa... nie stop. Nie mam na to czasu, więc zapominam o tym pomyśle :D Tak, tak było w serialu i teraz nie pamiętam czy to było specjalnie, czy coś mu z tym wejściem i wyjściem nie wyszło. Heh czy Nicole jest taką zołzą żeby wszystko zwalać na Deana? Taa... całkiem możliwe heheh. To się okaże. Ja sama nie lubię rodzinki Samuela :)
UsuńPrzypuszczam, że załapał za Amy ;) Wtedy faktycznie przesadził. No i czasami powie za dużo, ale i tak w porównaniu z Samem to jest aniołem ;) Wiesz, tak dla relaksu obejrzeć SPN i powspominać... :D Hm nie, chyba mu nie wyszło, w końcu po co miałby to zrobić specjalnie? Haha ona ostatnio wszystko na Deana zwala a biedak nie wie o co chodzi.
UsuńO tak za to napewno, bo przegioł wtedy. Ale trzeba przyznać, że oboje nieraz robią idiotyczne rzeczy, a potem muszą wszystko naprawiać. Heh dla relaksu - kuszące, ale wtedy nic bym innego nie robiła tylko oglądała serial, a nie mam na to czasu :D Właśnie tak próbuję sobie przypomnieć, czy to w serialu było wyjaśnione dlaczego ta dusza została w klatce i nie pamiętam. Hehe biedak nie wie o co chodzi, bo to facet :D A faceci nie rozumieją kobiet haha.
UsuńTeż fakt. Gdyby jeszcze potrafili wprost o tym gadać, a oboje zawsze muszą jakieś podchody robić, a zwłaszcza Dean. Jak coś narobi to zanim weźmie się w garść i przeprosi mija sporo czasu. Ja tego też w sumie nie pamiętam... Racja, ale wbrew pozorom on nie jest taki... tempy haha
UsuńZauważyłam, że każdy z nich tak ma. Jak mają coś zrobić to robią, ale jak coś schrzanią to zanim się w sobie zbiorą i przeproszą to mija tyle czasu, że można zapomnieć o co im poszło. O nie, a wiesz co to oznacza - że mamy sklerozę :D I się starzejemy dodatkowo :D Jest to kolejny powód, aby zrobić powtórkę serialu. Jak tylko oczywiście będzie czas :D Fakt nie jest, bo jak chce to potrafi :)
UsuńWłaśnie uświadomiłam sobie, że mój poprzedni komentarz do Twojego komentarza się nie dodał... aaaa już wiem dlaczego, przez kod ;) zapominam, że u Ciebie jest kod i klikam dodaj komentarz, a potem nie zawsze sprawdzam czy się dodał :D Tak czy siak pisałam...
UsuńCzasmai jak tak robią, to człowiek ma ochotę ich zdzielić. Ta a podobno pamięć wysiada pierwsza, i tak dobrze, że pamiętamy o czym piszemy, bo to byłaby dopiero wtopa zapomnieć co sie pisało :D Moja praca idzie jak krew z nosa, mam napisany... tytuł ;) ale dzisiaj sesje skończyłam to tera biorę się za pisanie, przynajmniej mam taki plan ;) No Dean może i ma głupie pomysły, ale trzeba mu przyznać, że instynkt to on ma.
A w odpowiedzi do komentarza niżej :D No ja raz miałam trzy, ale czasem aż się gubiłam ;) Ale i tak kiedyś muszę to skończyć, a naprawdę mam wrażenie, że czegoś mi tam brakuje. Taak, no to zdradź coś więcej :D Jak już zaczęłaś to mówi o czymś myślisz, a najlepiej od razu weź się za publikowanie :D
Ten koood, jest zje... no się chrzani. Już tyle razy to dziadostwo wyłączałam, a on powracał. Znów to usunęłam i mam nadzieję, że teraz na stałe :) Pamięć wysiada pierwsza? No, to tak... Teraz utwierdziłaś mnie, że naprawdę się starzejemy i dla nas ratunku już nie ma :D hehehe. Jak byśmy zapomniały o czym piszemy to by to dopiero był objaw mega sklerozy. I do tego obciach na maksa :D Weź nic nie mów. Ja utknęłam w martwym punkcie i za cholerę nie mogę ruszyć do przodu, a terminy mnie gonią. Też miałam plany, ale nic z tego nie wyszło. Zawsze było coś ważniejszego- pisanie opowiadania na przykład - ale myślę, że akuart to jest dobry argument :D
UsuńTak, ma instynkt i to lepszy od Sama. Tego akurat nie można mu odebrać - że tak to określę.
Mi tam w tym twoim opowiadaniu niczego nie brakuje :D Ale uh... pogodzę się jakoś z jego zakończeniem. Nic nie powiem :P Serio. PIerwszy raz będę konsekwentnie milczeć. A za publikowanie bym się wzięła, ale na razie nie mam czasu, aby to wszystko ogranąć.
Ja nie raz klikam co popadnie, może też tak spróbuj ;D
UsuńPamięć, albo wzrok nie wiem co gorsze :D Tak szczerze mówiąc, to ja już czasem muszę sobie coś zapisać, bo potem mogłabym zapomnieć o tym... chociaż jak sie tak nad tym zastanowić, to czasem i zdarzy się, że coś napisze a potem rybka bo o tym zapomniałam :D
No to jest zawsze dobry argument, w końcu ćwiczysz pisanie, to teoretycznie napisanie takiej pracy powinno być łatwe... jakoś trzeba się pocieszać nie :D
Pierwszy raz? Z ciebie zawsze trzeba wszystko na siłę wyciągać, ale niech będzie... będę czekać, aż w końcu się doczekam. Byle nie za długo, bo nie jestem zbyt cierpliwa :D
Wypadło mi z głowy, że to już 2 tygodnie, przypomniałam sobie i dlatego zapraszam na nowe rozdziały ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :D
Hej ;) Jestem upierdliwa, ale i tak zapraszam na prolog...
OdpowiedzUsuńhttp://wyszeptana-nadzieja.blogspot.com/
Pozdrawiam Katherine
Coś ty znowu wymyśliła :D Aż jestem ciekawa :D
UsuńHaha oj obiecuje, że póki co to ostatnie opowiadanie... w sensie, mam już 3 to dużo jak na mnie, więc muszę skończyć dotyk-szeptu (taaa zaczęłam wątpić w ten mój pomysł) a potem pomyśle co dalej ;)
UsuńEj no jak dla mnie to możesz i dziesięć na raz prowadzić :D Ja miałam najwięcej trzy i czasami było ciężko. Nieee no weź, ja to opko bardzo lubię. Ja ostatnio też piszę inną historię - mogę śmiało powiedzieć, że pomysł wapadł mi i mojej przyjaciółce przez przypadek, a potem ona wymusiła na mnie pisanie i muszę przyznać, że całkiem mi się to sposobało :)
UsuńWiesz, co Lexi ja nie wymusiłam. Po prostu mam dar przekonywania, a ty w końcu zrozumiałaś, że mój pomysł był genialny. I jak widać nie myliłam się. Ja tu wymuszania nie widzę :P M.
UsuńTak sobie tłumacz :D Dorwała się do komentarzy i teraz mi tu skacze :D
UsuńZostałaś nominowana do Liebster Awards!
OdpowiedzUsuńTu link -> http://plomienne-wspomnienia.blogspot.com/p/liebster.html
Zapraszam na pierwszy rozdział :)
OdpowiedzUsuńhttp://wyszeptana-nadzieja.blogspot.com/
Zapraszam serdecznie do mnie, gdzie pojawiła się krotka informacja
OdpowiedzUsuń