piątek, 5 października 2012

05 Znowu razem

Milan - Ohio
        Prosektorium. Kobieta nachyliła się nad zwłokami. Powoli zaczęła wodzić oczami po bladej twarzy. Poprawiła lateksowe rękawiczki i odsłoniła białe prześcieradło. Spojrzała na przecięty tułów ofiary. Górna część ciała trzymała dolną tylko na jednym ścięgnie, które zdołało przetrwać w nierównej walce, jaka musiała się stoczyć na parkingu. 
        Zacisnęła usta i podniosła głowę. Napotkała wzrok mężczyzny w jej wieku, który w ręku trzymał teczkę z dokumentacją.
- Czy jeśli stwierdzę, że to jest cholernie popieprzone, to czy będę w błędzie? – odezwała się, jednocześnie prostując się.
- Raczej nie – odpowiedział, podchodząc bliżej.
- Dowiedziałeś się czegoś? – zapytała, wskazując brodą papiery w jego rękach.
- Mitch Watts miał trzydzieści dziewięć lat, urodzony w Milan, w stanie Ohio. Pracował w firmie farmaceutycznej IntedMed. Kawaler – wyrecytował Sam.
- Ta sprawa zaczyna mnie naprawdę wkurzać –rzuciła Nicole. 
        Chwyciła za aparat i szybko zrobiła kilka zdjęć. Następnie podała sprzęt Samowi, który sfotografował dokumenty. Nicole w tym czasie zasłoniła nieboszczyka białym prześcieradłem. Ściągnęła rękawiczki i wyrzuciła je do kosza. Przejechała dłońmi po czarnym żakiecie. Marzyła o tym by ściągnąć z siebie to niewygodne ubranie.
- Mam wszystko – usłyszała za plecami głos Winchestera. Kiwnęła głową i oboje wyszli z pomieszczenia.

        Leżała na łóżku na brzuchu. W jednej ręce ściskała butelkę piwa, drugą co i rusz przekładała zdjęcia i notatki. Czuła się już zmęczona tym, że nie potrafią znaleźć odpowiedzi. Co zabijało tych ludzi? 
       Pierwszą ofiarą była Deborah Farrow, pięćdziesięcioletnia kobieta, która dwa tygodnie temu wyskoczyła z okna. Zostawiła krótki liścik z informacją, że ktoś kazał jej to zrobić. Z początku Sam i Nicole uważali, że nie jest to sprawa dla nich. Takie rzeczy się zdarzają. Ktoś komuś grozi, szantażuje, a w efekcie dochodzi do tragedii. Jednak tydzień temu doszła do nich informacja o kolejnej dziwnej śmierci. Niejaki Robert Burns czterdziestodziewięcioletni biznesmen, został zamordowany, a następnie niemalże zjedzony. Brakowało mu sporych części ciała na plecach, udach, szyi i przedramionach. Widać było ślady ludzkich zębów na skórze. Lokalne władze podejrzewają, że musiał trafić na jakiegoś psychopatycznego maniaka lubującego się w ludzkim mięsie. Dwa dni po nim znaleziono pięćdziesięciopięcioletnią Mia’ę Goldwyn martwą w jej salonie. Ciało kobiety było pozbawione prawie całej krwi. Czwartą ofiarą był przecięty na pół, Mitch Watts. 
       Nicole odepchnęła od siebie notatki i usiadła na łóżku.
- To jest bezsensu – jęknęła. Winchester spojrzał na nią swoimi zielonymi oczami. – To nie pasuje mi kompletnie do niczego.
- Mia mogła paść ofiarą wampira – stwierdził Sam. – To by nawet się zgadzało.
- A pozostali?
- Ghul w przypadku Roberta? – rzucił Winchester, unosząc brwi do góry.
- Zawsze myślałam, że ghule wolą śmierdzące mięso – odparła Nicole, przystawiając do ust butelkę. – Wątpię czy zmieniły swoje nawyki żywieniowe, choć nigdy nie wiadomo.
- Więc to może być wampir i ghul. – Sam zanotował to na kartce. – A może Rugaru?
- Zapisz, bo też paradoksalnie może tu pasować – jęknęła dziewczyna, opierając brodę o rękę. – Wendigo?
- Nie zostawiłby ofiary. Zabrałby ją ze sobą. Czy widmo mogło spowodować śmierć Deborah? – Nicole poszperała w papierach.
- Jej mózg oprócz normalnych obrażeń, spowodowanych upadkiem z takiej wysokości, był cały.
- Czyli to nie widmo.
- A zmiennokształtny?
- Jaki by miał z tego pożytek?
- Może mieli dużo kasy na kącie – odpowiedziała, odstawiając pustą butelkę na ziemię. – To jest wkurzające.
- Jeśli – zaczął Sam, a Nicole spojrzała na niego. – Jeśli te wszystkie kreatury zagnieździły się w Milan, to będziemy potrzebować wsparcia.
- Myślisz, że one… No, wiesz… Współpracują? – zapytała z niedowierzaniem.
- Nie mam pojęcia, ale nic mnie już nie zdziwi- powiedział, chwytając za telefon leżący na stole.
       Kiedy Sam wyszukiwał numer, Nicole znów spojrzała na zdjęcia ofiar. Już dawno nie pracowała nad tak pokręconą sprawą. Miała wrażenie, że coś im umyka, że kręcą się w koło, nie mogąc znaleźć istotnego punktu.
- Samuel – usłyszała głos Sama. Podniosła głowę i utkwiła w nim wzrok. – Potrzebujemy pomocy przy sprawie… Jest beznadziejnie… Macie coś?... Dobra… Poradzimy sobie jakoś… Na razie. – Odłączył się i odwrócił w jej stronę.
- Sądzę, że nam nie pomogą – powiedziała Nicole.
- Mają grasujące wilkołaki w Oregonie.
- Świetnie. To musimy to rozwiązać sami.
- Jest jeszcze ktoś, kto może nam pomoc.
- Bobby i Rufus zgłębiają dziwne symbole w Wyoming- przypomniał mu Nicole.
- Wiem. Mam na myśli kogoś innego. – Kiedy to powiedział, dziewczyna spojrzała na niego podejrzanie. Powoli wstała z miejsca i zaczęła składać swoje notatki i zdjęcia. Ułożyła je na kupkę, a następnie przeniosła na stół.
- Dlaczego mam wrażenie, że twój pomysł mi się nie spodoba – odparła, zerkając na niego. Sam przekręcił oczami i uśmiechnął się lekko. – O nie! Nie, nie, nie!
- Daj spokój, Dean nam pomoże.
- Dean ma swoje życie, a my swoje.
- To nadal mój brat. Zresztą daj spokój… W końcu będziesz musiała nauczyć się z tym żyć, że on jest gdzieś obok. Przywyknij, więc do tego, że będziemy się czasami widywać. – Nicole zmrużyła na niego oczy i zacisnęła usta. – Dobra… Ja wiem, że to nie jest dla ciebie łatwe. Dużo poświęciłaś żeby, jak ty to powiedziałaś uwolnić się od niego psychicznie. Widziałem ile cię to kosztowało. Ale wierzę, że jesteś gotowa na współpracę z nim.
- Aż tak jesteś tego pewien?
- Jesteś silną kobietą. A jeśli nie zabijesz mi brata, to będzie to wielki sukces.
- Och, odwal się – jęknęła w jego kierunku. Usłyszała śmiech. Sam ponownie zaczął grzebać w komórce, aby znaleźć numer.
- A i jeszcze coś – odparł po chwili ciszy, jaka nastała. Nicole spojrzała na niego.
- Co znowu?
- Bądź dla niego miła. 
        Dziewczyna prychnęła pod nosem. Odwróciła się na pięcie i weszła do łazienki. Zanim zamknęła drzwi, usłyszała raz jeszcze głos Sama.
- Cześć Dean…

        Odsłonił materiał, pod którym ukrywał swoją ukochaną czarną Impalę z 1967 roku. Przez chwilę przyglądał się jej. Powoli podszedł do bagażnika i otworzył go. Z środka wyciągnął swoją starą, wyświechtaną kurtkę, która kiedyś należała do jego ojca. Założył ją. Znów poczuł to uczucie. To podekscytowanie, które zawsze towarzyszyło mu przed polowaniem. Teraz miał wrażenie, że owe uczucie było o wiele większe. Niedługo też poczuje przyjemną adrenalinę, która wypełni każdą komórkę jego ciała. Mimo wszystko najważniejsze było to, że znów ich zobaczy. 
        Zaczął przekładać w bagażniku bronie. Nie wiedział, co będzie mu potrzebne. Jego brat nie udzielił mu żadnych konkretnych informacji przez telefon. Wiedział tylko tyle, że ktoś zabija ludzi w Milan w stanie Ohio. Odwrócił się, kiedy usłyszał kroki. Do garażu weszła Lisa. Oparła się o framugę i skrzyżowała ręce na klatce piersiowej.
- Naprawdę chcesz jechać?- zapytała, nie spuszczając z niego brązowych oczu.
- Potrzebują mojej pomocy – odpowiedział, zamykając bagażnik. – Muszę im pomóc.
- Kiedy ich zobaczyłam, wiedziałam, że to się tak skończy.
- Jeszcze nie podjąłem decyzji, czy wrócę na stałe do polowań.
- Podjąłeś ją Dean – powiedziała, wzdychając. – Podjąłeś ją wtedy, kiedy ich zobaczyłeś.
       Dean przez chwilę wpatrywał się w kobietę. I doszedł do wniosku, że ma rację. Polowanie było jego częścią, a on przez ten czas oszukiwał się, że może żyć inaczej. 
– Chcę jednak żebyś ze mną został.
- Muszę im pomóc – powtórzył Winchester. – To w końcu moja rodzina.
- Oni cię niszczą – rzuciła Lisa, odgarniając z czoła czarne kosmyki włosów. Dean pokręcił głową. 
– Chcę tylko wiedzieć, czy jedziesz tam dla niego czy dla niej.
-Jadę tam dla nich – odpowiedział. Lisa zacisnęła usta. Zbliżyła się do niego i spojrzała w jego zielone tęczówki.
- Może i dla nich – ciągnęła swoje. – Ale w duszy pragniesz do niej wrócić. Nie oszukasz mnie Dean. Ona zawsze była na pierwszym miejscu, a ja nigdy nie mogłam się z nią równać. Zatruła ci serce. Co ona na w sobie takiego, że tak na ciebie działa? 
       Dean nie potrafił odpowiedzieć na jej pytanie. Wiedział tylko, że od zawsze uważał Nicole za jego osobistego anioła. Sprawiała, że stawał się lepszy i silniejszy. Wypełnia jego duszę czymś, czego on nawet nie potrafił nazwać. Wziął głęboki oddech. Spojrzał na nią, a następnie pocałował w czoło.
- Muszę jechać- powiedział. Odwrócił się i podszedł do samochodu. Otworzył drzwi i zasiadł za kierownicą. Odpalił silnik i wyjechał z garażu, zostawiając Lisę samą.

       Ku niezadowoleniu Nicole, Dean zgodził się im pomóc. Nie miała ochoty znów z nim współpracować. Przywoływał bolesne wspomnienia. Nie wiedziała ile czasu zejdzie im rozpracowanie tajemniczych śmierci i pozbycie się dziwadła, które grasuje w Milan, ale chciała by szybko się to skończyło. By znów ona, Sam i Dean rozeszli się w swoje strony.
       Zatrzymała się i zaczęła się rozciągać. Poranne bieganie ją odprężało. Choć zazwyczaj nie miała na to zbyt wiele czasu, to gdy tylko nadarzała się okazja, zakładała sportowe buty i biegała. 
       Wyciągnęła z kieszeni małą karteczkę, którą rano znalazła na stole. Sam znów wybrał się do baru i teraz urzędował i to pewnie nie sam, w pokoju obok. Spojrzała na proste litery i przeczytała wiadomość. 

Jestem w pokoju numer siedem. Sam.
 
       Wsadziła kartkę z powrotem do kieszeni i podeszła do drzwi z mosiężną siódemką. Jej dłoń spoczęła na zimnej klamce. Bez pukania otworzyła drzwi i weszła do środka. Jej wzrok zatrzymał się na rudowłosej kobiecie siedzącej na łóżku. Z daleka można było rozpoznać, że jest to ktoś, kto bez oporów wchodzi obcym facetom do łóżek. Rudowłosa spoglądała na nią nieco zmieszana. Nicole z rozbawieniem przeniosła wzrok na Sama, który zapinając spodnie rozglądał się za swoją koszulką.
- Nigdy nie pukasz? – zapytał Winchester.
- Nie zapoznasz mnie ze swoją zdzirowatą koleżanką? – odpowiedziała, wykrzywiając usta w złośliwym uśmiechu. Na twarzy rudowłosej zagościło oburzenie.
- A nie mówiłem, że jest urocza – powiedział do kobiety, uśmiechając się. Ta wstała z miejsca i obrzuciła Nicole wrogim spojrzeniem.
- No, moja droga – zaczęła Watson. – Rusz swoje cztery litery i spadaj stąd.
- Ruth było miło – odparł Sam.
- Na razie Jerry – odezwała się rudowłosa i szybko wyszła z pokoju, zamykając za sobą drzwi.
- Serio Sam? Kolejna dziwka do kolekcji?  Stać cię na coś lepszego – skwitowała Nicole, wchodząc w głąb pomieszczenia.
-Za szybko oceniasz ludzi. – Dziewczyna wzruszyła ramionami. – Co się stało?
- Przed bieganiem złapałam właściciela motelu. Udostępnił nam ogród, który jest na tyłach. Możemy tam poćwiczyć. Więc ruszaj się, bo nie mamy całego dnia. – Winchester wpatrywał się w nią z uśmiechem.
- Świetnie. A tak po za tym… Mówiłem ci już, że uwielbiam, jak zgrywasz zimną sukę?
- Będziesz się teraz ciskać o tą całą, jak jej tam? – zapytała, mając na myśli rudowłosą.
- Pewnie, że nie. Po prostu się zmieniłaś. – Dziewczyna uniosła brwi do góry, kiedy Sam się do niej zbliżył.
- Bycie zimną suką ułatwia życie – sierdziła Nicole.
- A mi to całkowicie odpowiada – odpowiedział Sam.
- Sam stałeś się niezłym dupkiem. – Winchester zatrzymał się i spojrzał na nią uważniej.
- Co masz na myśli?
- Że też się zmieniłeś. Już nie jesteś słodkim i grzecznym Sammy’im.
- Chyba ci to nie przeszkadza?
- Na chwilę obecną mam to gdzieś- odparła ze śmiechem.
- I to właśnie w tobie lubię.
- Tak?
- Tak, bo to jest cholernie pociągające. 
       Kiedy to powiedział, przybliżył się do niej. Jego ręce spoczęły na jej tali. Dziewczyna oparła dłonie na jego ramionach. Jego usta były tuż przy jej ustach. Jednak w ostatniej chwili zmieniły kierunek i znalazły się na jej szyi. Nicole westchnęła, kiedy zaczął ją całować.
- Zwolnij trochę – rzuciła, odpychając go od siebie.
- Co? Wcześniej ci to nie przeszkadzało.
- I nie przeszkadza, ale przynajmniej się porządnie wyszoruj po tej dziwce. – Sam przekręcił oczami i puścił ją. Nicole poprawiła koszulkę i spojrzała na niego. 
– I naprawdę ruszy tyłek.

        Czarna Impala zatrzymała się przed budynkiem. Dean wysiadł z samochodu. Złapał za torbę, która leżała na tylnym siedzeniu. Wyciągnął ją i zarzucił na ramię. Zamknął samochód i ruszył do pokoju. Zatrzymał się przed drzwiami z mosiężną szóstką. Zapukał i chwycił za klamkę. Jednak drzwi były zamknięte. Westchnął ciężko pod nosem i spróbował raz jeszcze. Nic. Podszedł do okna i starał się dojrzeć Sama lub Nicole. Jednak nikogo nie zobaczył. Czyżby mieli coś nowego w sprawie, nad którą pracują?
- Szuka pan Blacków? – Usłyszał. 
       Odwrócił się. Pulchny mężczyzna w średnim wieku wpatrywał się w niego, oczekując odpowiedzi.
- Tak. Mieli tu na mnie czekać.
- Są w ogrodzie. Tą furtką i prosto – powiedział mężczyzna.
- Dzięki. – Mężczyzna kiwnął głową, odwrócił się i ruszył w kierunku drzwi z napisem recepcja.
       Dean wziął głęboki oddech i poprawił torbę. Następnie podszedł do obdrapanej furtki i otworzył ją. Ruszył wydeptaną ścieżką, wzdłuż budynku. Zatrzymał się na końcu i zrobił wielkie oczy. Sam i Nicole walczyli ze sobą. Ich ruchy były płynne, jakby robili to nie pierwszy raz. Byli zgrani, niczym jeden organizm.  Dziewczyna zadawała szybkie ciosy, ale Winchester dobrze je odpierał. 
       W końcu Watson odskoczyła i kopnęła go. Sam zgiął się w pół. Jednak szybko się wyprostował i zaatakował. Nicole runęła na ziemię. Na twarzy młodszego Winchestera wymalował się triumfujący uśmiech. Odwrócił się. I właśnie w tym momencie dziewczyna podcięła go. Sam powalił się na ziemię.
- Ał – wydusił. Nicole wstała z ziemi.
- Nigdy nie odwracaj się tyłem do przeciwnika – odparła, odgarniając z twarzy czarne kosmyki włosów. Sam prychnął pod nosem. Podała mu rękę i pomogła mu wstać. Oboje odwrócili się i ich oczy napotkały Deana.
- Stary dobrze cię widzieć – powiedział Sam, podchodząc do brata. Uściskali się.
- Cześć – rzuciła Nicole, stając kawałek dalej.
- Cześć – odpowiedział Dean i uśmiechnął się. Dziewczyna nie odwzajemniła uśmiechu. – Wy tak zawsze?
- Czasami – odparł Sam. – Choć zapoznamy cię bardziej ze sprawą. 

***
Miałam ten odcinek dodać o wiele szybciej, ale jakoś tak wyszło. Dzisiaj zmobilizowałam się i usiadłam do kompa, aby w końcu wrzucić rozdział. Mam nadzieję, że się wam spodoba, mimo iż niewiele się w nim dzieje. Pozdrawiam! 

12 komentarzy:

  1. Niezłe te sprawy, ciekawe co to jest i czego oczekuje, hm…
    Nicole ma u mnie minusa… Sam zresztą też. No i Dean postanowił. Swoją drogą on z Lisą nie był szczęśliwy, więc wiedziałam, że szybko wróci do polowań.
    Sammy oczywiście do dziwe.k leci jak mucha do lepu… czy coś w tym stylu. I tu… po prostu go nie poznaje, zresztą Niki nie jest lepsza. No i moja teoria (ostatnio to podejrzewałam), że coś się między nimi się kręci, ale po prostu…. Nie, oni muszą być bez dusz, bo Sam by tak nigdy nie zrobił. Oj będzie jazda jak się Dean o tym dowie!
    Rozdział się podoba, no jasne, ale Sam ostatnio punktuje minusami (a 8x01 wcale mu nie pomaga wyjść na plus ;D) zresztą Nicol minusy zbiera od jakiegoś czasu, a te ich zachowanie w hotelu to już w ogóle przegięcie ;P
    Faith

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dean musiał wrócić, bo bez niego to się nie da hehe. No, jak widzę to od początku drugiej części Nicole u ciebie co raz więcej tych minusów łapie - no bo fakt, faktem ale poprzestawiało jej się w łepetynie i to widać, słychać i czuć :D A czy Dean się dowie? Kto wie... Oj, weeeeź nic nie mów, to jego zachowanie to było tragiczne w tym 8x01 normalnie jak nie on. Jak takie normalne życie potrafi zrobić z łowcy, takiego, takiego... flaka. Ale Dean też to przechodził, jak przez rok mieszkał u lisy, więc mam nadzieję, że w następnych odcinkach Sam się odmieni.

      Usuń
    2. Racja, bez niego to nie to samo ;D Tak! Łapie te minusy aż miło hehe Mysle, że Dean sie dowie, bo to doda jeszcze więcej pikanterii ;D
      Ale Dean nie był aż takim flakiem zresztą, Dean wiedział co sie z Samem stało, a tu? Dean znika, a ten pajac go nawet nie szuka.
      Faith

      Usuń
    3. Hehe dobrze powiedziane. Ja nic nie zdradzę :D Nie Dean nie był flakiem, ale też był dziwny, taki też udomowiony :D Tak zachowanie Sama w ogóle jest jakieś takie z tyłka. Tak jak by najnormalniej w świecie olał.

      Usuń
    4. Nie zdradzaj, po tem się dowiem czy miałam racje ;D
      A no był, a to wszystko przez Lise. No ale Cass wróci i Sam się opamięta. Ciekawe co z Bobbym...
      Faith

      Usuń
    5. Nie zdradzam, nie zdradzam :D Tak wszystko jej wina. Dobrze, że Cass wróci. Szkoda, że zabili Bobby'ego, bo cholernie mi go brakowało w SPN, a jego duch to już nie było to samo. Ten Sam niech on się obudzi, choć nie powiem ale w drugim odcinku było z nim nieco lepiej :D

      Usuń
    6. Fakt jako duch był inny, ale był. Castiel powinien wrócić, i jestem ciekawa co Dean mu zrobił w tym Czyśćcu... hm swoja drogą Deanowi będzie ciężko wrócić do dawnego "ja"
      Faith

      Usuń
  2. Coo? Sam i Nicole, no nieźle... Nie przypuszczałabym, że oni aż tak się do siebie zbliżą... Podobało mi się jak Nicole była z Deanem. Teraz stała się zimną suką i jakoś mi to do niej nie pasuję. Ciekawe czy Dean dowie się o tym co ich łączy... Czekam z niecierpliwością na kolejny.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Heh dobrze, że czymś zaskoczyłam. Tak jakoś między nimi wyszło, ale... czy faktycznie mają się ku sobie? Tego nie powiem :D Powiem tylko tyle, że w którymś odcinku nastąpi przełom - bo takowy zawsze się pojawia - gdzie wszystko wyjdzie na jaw. Ale teraz już się zamykam.

      Usuń
  3. ajjj... a ja liczyłam że sam z nicole będą uprawiali sex i jako jedna z tych "niecierpliwych osób nie mogę się doczekać nn

    emmem

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. heh no proszę :D a nową notkę planuję dodać w piątek lub w poniedziałek.

      Usuń
  4. No i pięknie... Wiedziałam , że miedzy nimi coś jest ale Ci powiem, że spodziewałam sie że dean dowie sie o wszystkim. I najważniejsze jak ta cała praca zmieni stosunki Deana i Nicole? :D
    BTW: zaprasdzam serdecznie na szukamy-sie.blog.onet.pl gdzie pojawił sie kolejny rozdział :D

    OdpowiedzUsuń